Powojenne dekady to okres dużych inwestycji, które zaowocowały wzrostem produkcji, i mozolnego powrotu do wysokiej jakości piwa. Tyski browar jeszcze nigdy w swoich ponad 300-letnich dziejach nie przechodził tylu zmian w zakresie nazwy, struktury organizacyjnej, a nawet logotypu – i to w tak krótkim czasie. I choć starano się zatrzeć pamięć o „książęcym” epizodzie w jego historii, to pewne rozwiązania socjalne ma rzecz pracowników przypominały te z XIX wieku.
„W przeciwieństwie do innych śląskich miejscowości i zakładów przemysłowych, w Browarze Tyskim nie doszło do dewastacji i wywozu urządzeń browarniczych. Natomiast został zdemolowany budynek administracyjny oraz wywieziono lub zrabowano maszyny biurowe i około 3 ton cukru” – w takim stanie browar wyszedł z wojennej zawieruchy. Jednak Paweł Żmuda, przedwojenny pracownik browaru, w swoim sprawozdaniu pisał o ogromnym brudzie i zniszczeniach. Z jego inicjatywy zaczęto przywracać zakład do życia już 1 lutego 1945 r. Ludzie, którzy coraz liczniej dołączali do grup porządkowych, nie liczyli na zarobek – ważniejsze było dla nich przywiązanie do miejsca i możliwość odzyskania pracy. Dzięki wysiłkom wielu ochotników już 6 marca 1945 r. uwarzono pierwszą powojenną warkę piwa.
Pożegnanie z księciem
W ciągu kolejnych dziesięcioleci browar chyba pobił rekord pod względem liczby zmian nazwy, z którymi wiązały się też zmiany właścicielskie. W latach 1945-1946 funkcjonował już pod zarządem państwowym, ale jeszcze jako Browary Książęce Tychy, w ramach Zjednoczenia Przemysłu Piwowarsko-Słodowniczego z siedzibą w Zabrzu. Po formalnym upaństwowieniu 30 września 1946 r. zyskał nową nazwę: Państwowe Browary Tyskie w Tychach.
Latem 1951 r. zostały utworzone Tyskie Zakłady Piwowarsko-Słodownicze, podlegające Centralnemu Zarządowi Przemysłu Piwowarsko-Słodowniczego, które w 1968 r. przemianowano na Tyskie Zakłady Piwowarskie. W 1975 roku weszły w skład Górnośląskich Zakładów Piwowarskich z siedzibą w Zabrzu jako jeden z ośmiu browarów. Samodzielność organizacyjną odzyskały dopiero pod koniec 1980 r., stając się Zakładami Piwowarskimi w Tychach. Przez cały ten czas w nazwie konsekwentnie pomijano element „książęcy”. W ustroju, który faworyzował robotników i chłopów, pochodzenie browaru miało popaść w zapomnienie. Podobny los spotkał koronę z logotypu warzonych tutaj piw.
Piwo jak stąd do Ameryki
Zaraz po wojnie browar rozpoczął pęd ku nowoczesności, a pierwsze inwestycje przypadły już na koniec lat 40. Pod tym względem zakład wpisywał się w swoją epokę: intensywny rozwój, realizacja planu 6-letniego, wdrażanie wniosków racjonalizatorskich, wyniki osiągane przed terminem. W latach 1959-1960 zainstalowano tu pierwszą w Polsce, a ósmą na świecie warzelnię blokową wyprodukowaną przez firmę A. Ziemann. Co ciekawe, mimo że na Zachód patrzono wówczas z nieufnością i pogardą, to piwnica leżakowa nosiła nazwę „Ameryka”.
Systematyczne modernizacje przyczyniły się do zwiększenia wydajności zakładu. Co prawda już od dawna był w stanie warzyć nawet 400 tys. hl piwa rocznie, ale z powodu braku surowców i rąk do pracy tuż po wojnie korzystano tylko z 20% jego mocy produkcyjnych. Te ostatnie przez niespełna 20 lat zwiększyły się ponad dwukrotnie: w 1973 r. w tyskim browarze uwarzono 889 tys. hl piwa, choć w późniejszym okresie produkcja bywała niższa od tego rekordu o ponad 1/3. Zwiększenie produkcji szło w parze ze wzrostem jakości. Pięć gatunków warzonego tutaj piwa otrzymało trzy znaki jakości.
Jak za dawnych lat
Duch PRL-u przejawiał się w browarze nie tylko dążeniem do stałego zwiększania produkcji i bicia rekordów, ale też podejściem do spraw pracowniczych. Załoga była otoczona opieką lekarską, miała do dyspozycji m.in. stołówkę i łaźnie, świetlicę i bibliotekę. Działało przedszkole i klub sportowy, orkiestra i chór, organizowano wycieczki i wczasy. Paradoksalnie, mimo chęci odcięcia się przeszłości, rozwiązania te w pewnym stopniu były kontynuacją benefitów wprowadzonych za czasów księcia Hochberga.
Lata 80. nie były łatwe m.in. z powodu braków kadrowych i niskich wynagrodzeń. W wielu przedsiębiorstwach w Polsce dochodziło wówczas do strajków pracowniczych, jednak tyski browar uniknął tego typu gwałtownych wystąpień. Zmierzał w stronę nowego ustroju, który miał przynieść kolejną zmianę w jego długiej historii.